rozkwita świat
w promieniach słońca
któremu zbrakło drapieżności
które stało się miałkie puste
jak słowa wyszeptane
wspaniałego kwiatu róży
nie można wydrzeć życia
z ginącego ciała
którego duszę rozsadza gwałtowność
zawirowanych uczuć
pogardy dla siebie
pragnienia życia
zbliża się czas pożegnań
gdy na rozstajnych drogach
odnajdę ścieżkę swoją
prowadzącą tam i gdzieś
gdzie słów już braknie
skąd nie doleci płacz i śmiech
i nie poczujesz tchnienia warg
ni błysku oczu smaku łez
dziś jeszcze gra orkiestra
dni co pozostały w tyle
na trąbkach myśli
fletach oddania i czułości
jodłach mojej młodości
świerkach pachnących
co pozostały gdzieś za nami